O godzinie czwartej popołudniu, 23 lutego 1766 r. w swoim lotaryńskim pałacu zmarł w wyniku dotkliwych poparzeń Stanisław Leszczyński, najdłużej żyjący z monarchów polskich. Był ostatnim księciem Lotaryngii i Baru, dwukrotnym królem Rzeczpospolitej, filozofem okrzykniętym przez poddanych władcą dobroczynnym, fundatorem szkół, akademii, szpitali, bibliotek, ochronek dla potrzebujących oraz doskonałym organizatorem życia społeczno-kulturalnego. W dniu swojej śmierci, zdążył przyjąć ostatniego z licznie przybywających na jego dwór gości z Polski. Był nim hrabia Łojko, wysłannik króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który przybył z Warszawy z listem dla umierającego monarchy. Leszczyński pozostał do końca swych dni całkowicie świadomy, a w chwili śmierci liczył ponad 88 lat.

W przypadku "wiecznego tułacza", jak zwykli nazywać Stanisława ówcześni, nawet śmierć nie oznaczała końca dalszej tułaczki. Szczątki władcy złożone zostały pierwotnie w wybudowanym przez niego kościele Notre-Dame de Bon Secours (Matki Boskiej Nieustającej Pomocy) w stolicy Lotaryngii – mieście Nancy. Pokojem wiecznym Stanisław nie cieszył się zbyt długo, jego szczątki zostały sprofanowane w czasie rewolucji francuskiej. Ponowny pochówek króla nastąpił w roku 1814 r. za sprawą generała wojsk polskich Michała Sokolnickiego, który sprowadził szczątki Stanisława do ojczyzny. Dnia 17 lipca żałobny orszak zawitał do Lipska, skąd generał nakazał zabranie dodatkowo ciała ks. Józefa Poniatowskiego, poległego w bitwie narodów. Pod koniec lipca 1814 r. żałobny kondukt wiozący szczątki dwóch wybitnych Polaków przybył do Poznania. To właśnie tam odbyły się uroczystości ku czci ks. Józefa i syna Wielkopolski – Stanisława Leszczyńskiego. W poznańskiej katedrze, odprawiona została uroczysta msza żałobna za duszę króla Stanisława podczas której gen. Sokolnicki wygłosił swoje przemówienie, wydane następnie drukiem: ,,...przy oddaniu do tej katedry, na wezwanie P. Rady Departamentowej, ułomka zwłoków tego cnotliwego, mądrego i dobroczynnego Monarchy i Filozofa; na Tumie w Poznaniu, dnia 5 sierpnia 1814 miana.”

Szczątki monarchy złożono w Poznaniu, a jego palec i szczękę przewieziono do Puław. Pochówek ten nie okazał się jednak dla króla tułacza ostatecznym, ponieważ najprawdopodobniej na skutek upadku powstania listopadowego, Rosjanie wywieźli jego szczątki do Petersburga, odnalezione tam w 1924 r. podczas zalania krypt kościoła św. Katarzyny, a następnie przewiezione ponownie do Polski. Jednak do momentu ich przeniesienia do krypt Królewskich na Wawelu, przez 12 lat przebywały w Warszawie.

Warto również poświęcić nieco uwagi samem mauzoleum jakie wystawił sobie za życia król Stanisław na miejsce, jak mu się wówczas zdawało ,,wiecznego spoczynku”. Wzniesiony przez byłego króla Polski, w latach 1738-41, kościół Notre-Dame de Bon Secours był pierwszą z wielu inwestycji budowlanych przeprowadzonych przez Stanisława w jego nowym księstwie Lotaryngii i Baru. Wzniesiona wówczas świątynia, pełniąca funkcję mauzoleum rodziny książęcej oraz członków dworu, miała zapewne stanowić namiastkę utraconej ojczyzny. Tym właśnie można tłumaczyć osobliwy wygląd budynku, w którego projekt ingerował zapewne sam Stanisław, na co zwraca również uwagę w jednym ze swoich artykułach, historyk sztuki i wieloletni dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, profesor Jan Ostrowski: ,,Zarówno źródła z epoki, jak i forma większości powstałych budowli świadczą, że król osobiście ingerował w prace artystów, a prawdopodobnie szkicował nawet własnoręcznie plany budowli.” Dalej profesor Jan Ostrowski, odnosi się do ewentualnych źródeł inspiracji podczas projektowania kościoła: ,,Podobnie bogate rozwiązania są rzadkie na terenie Francji, co nasunęło miejscowym badaczom wniosek o barokowym i ,,orientalno”-polskim charakterze dekoracji, sprzecznym z francuskim bon gout. U źródeł bogactwa dekoracji kościoła leżą niewątpliwie wspomnienia króla o kościołach utraconej ojczyzny.” Profesor J. Ostrowski określa fundację kościoła jako dzieło: ,,...posiadające wiele uroku, dzięki związanym z nim wspomnieniom historycznym.” (referat wygłoszony na zebraniu naukowym Oddziału Krakowskiego 19.10.1971 r.).

Możemy więc w tym względzie pójść o krok dalej, chcąc ustalić jaki konkretnie kościół mógł nosić w swoich wspomnieniach król Stanisław, a który posłużył za inspiracje nowej fundacji. Analizując wymiary, żuty oraz ogólny kształt bryły i podziały architektoniczne ufundowanej przez Stanisława świątyni, można dopatrzeć się podobieństw z kościołem klasztornym we Wschowie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ojciec króla pełnił przez 18 lat funkcję starosty wschowskiego, natomiast wśród dobrodziejów klasztoru, kronika Bernardynów wymienia Władysława Ponińskiego, starostę wschowskiego, stronnika Stanisława oraz wielkiego referendarza koronnego samego króla, a w czasie jego nieobecności w ojczyźnie dzierżawcę dóbr po rodzinie Leszczyńskich we Włoszakowicach. O przywiązaniu Ponińskiego do wschowskiego sanktuarium, świadczy nie tylko udzielane wsparcie materialne pochodzące z majątków po Stanisławie, lecz również fakt pochówku 7 lutego 1732 r. serca Władysława, które złożone zostało właśnie we wschowskim kościele klasztornym.

Dość charakterystyczny i unikatowy jak na barokową świątynię, kształt wschowskiego kościoła, wniesionego w latach 1638-42 można tłumaczyć jakochęć nawiązania do wcześniejszych, średniowiecznych zabudowań klasztoru Bernardynów, zniszczonych w wyniku pożaru. Występujące w tym przypadku elementy nawiązujące do gotyku, jak przypory oraz wysunięta apsyda są obecne również we zniesionym od podstaw kościele Stanisława Leszczyńskiego w Nancy. Kolejne skojarzenia nasuwa również program ideowy, powtarzający się w obu świątyniach: Scena zaślubin Maryi widniejąca na sklepieniu oraz w zwieńczeniu głównego ołtarza, występuje także na witrażu przy głównym ołtarzu kościoła w Nancy. Powtarzają się również wizerunki św. Józefa, Nepomucena, Franciszka i Antoniego. Może to być czysty przypadek bądź świadome działanie króla, który współtworząc swoje miejsce spoczynku, czerpał wzorce pochodzące z jego rodzinnych stron, oraz młodzieńczych wspomnień.

Przemysław Wojciech

 

2022-02-23